Czas na pierwsze elektryczne
auto dostawcze w Twojej firmie
Choć ich liczba na polskich drogach nieustannie rośnie, są przedsiębiorcy, którzy nadal zastanawiają się nad tym, czy elektryczny samochód dostawczy to rozwiązanie dla nich. Co z zasięgiem, napędem, no i przede wszystkim ceną? Czy „elektryk” w firmie ma sens i czy się opłaca? Analizy wskazują, że przejście na elektromobilność to nie tylko kwestia praktyczna, związana z codziennym użytkowaniem samochodu. To także szereg udogodnień, na które nie mogą liczyć kierowcy aut z silnikiem spalinowym.
Spory zasięg
Według badań, które przeprowadzono do przygotowania pierwszego w Polsce raportu Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych, pojazdy firm kurierskich – które najczęściej w miejskich warunkach wykorzystują elektryczne samochody dostawcze - pokonują średnio do 100 km dziennie, rozwijając średnią prędkość ok. 35-40 km/h. Aż 60% ich czasu pracy stanowią zatrzymania – otwarcia drzwi, czy postój w miejscu dostawy. Pozostałych 40% czasu pracy to dojazdy z miejsca na miejsce. Już bardzo pobieżne spojrzenie na zasięgi elektrycznych samochodów dostawczych mówi nam, że dostawcy mogą zrealizować wszystkie te zadania „na jednym ładowaniu”. Jak te zasięgi wyglądają w przypadku samochodów marki Volkswagen Samochody Dostawcze?
W portfolio marki znajdziemy trzy w pełni elektryczne modele: Volkswagen ID.Buzz w wersji osobowej, Volkswagen ID.Buzz w wersji dostawczej Cargo oraz Volkswagen e‑Crafter. W przypadku tego ostatniego, litowo-jonowy akumulator furgonu spod znaku VW pozwala na przejechanie do 115 km na jednym ładowaniu. Bateria ID. Buzza w wersji osobowej pozwala przejechać do 419 km, a Volkswagenem ID. Buzz Cargo kierowca pokona do 424 km.
Do-ładowanie w wolnej chwili
Wnioski z raportu PSPA są jednoznaczne: aż 80 procent procesów ładowania samochodu elektrycznego odbywa się w domu lub w pracy. Użytkownicy doceniają praktyczność takiego rozwiązania, mogąc zasilać akumulator np. po zakończeniu zmiany albo w nocy, kiedy auto i tak stoi w garażu. Producenci samochodów wychodzą im zresztą naprzeciw, oferując dedykowane ładowarki, pozwalające przyspieszyć i zautomatyzować ten proces. Takim urządzeniem jest np. wallbox ID. Charger, z którego mogą korzystać użytkownicy aut marki Volkswagen. Rozwiązanie oferowane przez producenta działa do 8 razy szybciej niż w przypadku podłączenia auta do tradycyjnego gniazdka. Volkswagen e‑Crafter ładowany za pośrednictwem ID. Chargera, będzie ponownie gotowy do jazdy po 5 godzinach i 20 minutach. Z kolei ID. Buzz na całkowite napełnienie akumulatora potrzebuje 7 godzin i 30 minut.
Naścienne ładowarki mają kilka różnych wersji, w zależności od oczekiwań użytkownika. Pozwalają na stałe połączenie z Internetem za pośrednictwem sieci wi-fi, Ethernetu lub opcjonalnie LTE, dzięki czemu procesy ładowania można kontrolować za pośrednictwem mobilnej aplikacji w telefonie komórkowym. Licznik prądu z certyfikatem MID pozwala na dokładną rejestrację zużycia prądu. Wallbox ma też możliwość konfiguracji, aby określić użytkowników, którzy mogą z niego skorzystać. Pozwala to kontrolować efektywne użytkowanie urządzenia przez inne osoby i autoryzować dostęp do funkcji ładowania tylko dla wybranych pojazdów. Urządzenie jest kompatybilne ze wszystkimi pojazdami elektrycznymi ze złączem typu 2.
Liczba ładowarek na polskich trasach sukcesywnie wzrasta. Zgodnie z analizami PSPA, pod koniec czerwca 2023 r. w Polsce funkcjonowało 2885 ogólnodostępnych stacji ładowania pojazdów elektrycznych (mających w sumie 5709 punktów). 31% z nich stanowią szybkie stacje ładowania prądem stałym (DC), a 69% to wolne ładowarki prądu przemiennego (AC) o mocy mniejszej lub równej 22 kW. Ogólnodostępne ładowarki samochodów elektrycznych spotkamy między innymi na parkingach pod supermarketami, w galeriach handlowych, pod urzędami, przy dworcach kolejowych czy w strefach płatnego parkowania. Coraz lepsza i łatwiej dostępna infrastruktura ładowania sprawia, że użytkownicy „elektryków” nie muszą się już więcej martwić o to, gdzie w razie potrzeby będą mogli szybko doładować samochód.
Pojemność, komfort pracy
Elektryczny samochód użytkowy to nie tylko praktyczne rozwiązania, dotyczące zasilania, ale też bardzo duże możliwości w zakresie ładowności. Wielozadaniowe auta, wyposażone w dodatkowe szyny i pasy, ułatwiające organizację przestrzeni wewnątrz, pozwolą optymalnie wykorzystać przestrzeń ładunkową.
Spójrzmy dla przykładu na typowo dostawczy model Volkswagen ID. Buzz Cargo. Standardowo oferowany jest on z trzema miejscami w kabinie: fotelem kierowcy i dwumiejscową kanapą. Za nimi znajduje się zamontowana na stałe przegroda oddzielająca przestrzeń ładunkową, opcjonalnie wyposażona w okno i/lub otwór, przez który można ładować przedmioty. Do wypełnienia jest przestrzeń ładunkowa o pojemności 3,9 m3, co w zupełności wystarcza na umieszczenie tu dwóch europalet. ID. Buzz Cargo jest wyposażony w szeroko otwieraną klapę tylną i drzwi przesuwne po stronie pasażera.
Natomiast duży furgon Volkswagen e‑Crafter, umożliwia użytkownikowi wykorzystanie przestrzeni ładunkowej o pojemności aż 10,7 m3. Optymalne mocowanie ładunku zapewnią wytrzymałe metalowe szyny na ściany boczne, ścianę działową, ramę dachu i uniwersalną podłogę. Dodatkowo, specjalne adaptery, umieszczone w podłodze, ułatwiają mocowanie elementów szafek w wycięciach.
Kupować czy czekać?
Jeśli zastanawiasz się nad wyborem elektrycznego „dostawczaka” z uwagi na cenę, Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej prowadzi obecnie program „Mój Elektryk”. Dla nabywców nowych aut z napędem elektrycznym przygotowano system finansowego wsparcia. Przedsiębiorcy mogą ubiegać się o dofinansowanie na zakup, leasing lub wynajem długoterminowy zeroemisyjnych samochodów. Aby otrzymać wsparcie w wysokości 50 000 zł przy zakupie elektrycznego samochodu dostawczego (kategorii N1) nie może ono wynosić więcej niż 20% kosztów kwalifikowanych. Jeśli przedsiębiorca złoży deklarację, że nowy pojazd będzie pokonywał średniorocznie więcej niż 20 000 km może liczyć na wsparcie w kwocie 70 000 zł, pod warunkiem, że nie stanowi ona więcej niż 30% kosztów kwalifikowanych.
Tania eksploatacja
Program „Mój Elektryk” to nie jedyna szansa na oszczędności. Na właścicieli bezemisyjnych pojazdów czekają bowiem dodatkowe przywileje. Wszystko to dzięki ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Właściciele dostawczych „elektryków” już teraz, w wielu polskich miastach, mogą parkować za darmo w granicach strefy płatnego parkowania. Mają też swobodny wjazd do powstających stref czystego transportu. Tym, co pozwala oszczędzać nie tylko pieniądze, ale i czas w miejskich korkach, jest dostęp do buspasów, zastrzeżonych dotąd jedynie dla taboru komunikacji miejskiej, pojazdów uprzywilejowanych czy taksówek. Dzięki temu dostawy odbywają się znacznie szybciej, generując mniejsze koszty.
Warto też pamiętać, że ta sama ustawa rozszerzyła uprawnienia kierowców na kat. B. Osoby, które posiadają prawo jazdy od przynajmniej dwóch lat, mogą prowadzić elektryczne samochody dostawcze o dmc do 4,25 t.
Oszczędności zapewni również samo użytkowanie elektrycznego samochodu użytkowego. Według raportu PSPA to właśnie podczas jazdy w warunkach miejskich różnice w koszcie pokonania jednego kilometra autem tradycyjnym i elektrycznym są najbardziej znaczące. Analizy wskazały, że ze względu na specyfikę codziennych operacji logistycznych i stosunkowo niewielki zasięg, elektryczne samochody dostawcze są bardziej opłacalne w perspektywie kilku lat, niż pojazdy z silnikiem np. benzynowym. Bardziej przewidywalne są też koszty bieżącego użytkowania. Ładowny van z napędem elektrycznym to łatwość w obsłudze i brak konieczności wymiany oleju, filtrów oraz wielu części eksploatacyjnych. Nie pozostaje więc nic innego, jak zaprosić do salonów VW na sprawdzenie tych korzyści osobiście.